Początki bywają trudne. Zaczynasz szkołę średnią jako zdeklarowany humanista, ale w ostatniej klasie zmieniasz zdanie i zamiast wiedzy o społeczeństwie zdajesz biologię nie ucząc się jej w ogóle przez poprzednie dwa lata. Zdajesz maturę i pozostaje już tylko czekać na wyniki rekrutacji. Nadchodzi ten dzień. Drżącymi rękoma wpisujesz hasło do konta w Internetowym Systemie Rekrutacji i widzisz zielone światło. Jedziesz złożyć dokumenty. Okazuje się, że budynek Instytutu Psychologii jest co najmniej zabytkowy, ale Ty jeszcze jesteś pełen optymizmu i nazywasz go własnym Hogwartem.
Pierwszą trudnością dla nas była przeprowadzka do
dużego miasta (chociaż teraz Lublin wcale się taki nie wydaje!). Dzień
pierwszy: zostałyśmy zarzucone nieznanymi dla nas słowami: kampus, syjon,
sylabus, skrypt, ECTS, indeks… do tego 170 osób na roku – jak na introwertyka i
wyuczonego ekstraweryka dość niekomfortowa sytuacja. Ku naszemu zaskoczeniu
plan zajęć nie obejmował godzin przedpołudniowych, tylko rozciągał się na całe
dnie i wieczory, przeplatany półtoragodzinnymi przerwami (które trudno było
zaplanować, bo jeszcze nie miałyśmy ulubionych miejscówek w nieznanym mieście).
Nazwy większości przedmiotów na początku zupełnie nic nam nie mówiły, ale nasza
uwaga szybko skupiła się na biologicznych
podstawach zachowania i procesach
poznawczych. Były to jednocześnie najbardziej fascynujące, ale także
najtrudniejsze przedmioty, jakie nas czekały na psychologii. Wiadomo, że
później na specjalności też bywało ciężko, ale przestawienie się z trybu szkoły
średniej na tryb studiowania było dla nas prawdziwym wyzwaniem. Problemem
stawało się nawet czytanie literatury, w której aż roiło się od
specjalistycznego słownictwa, wykraczającego poza nasze ówczesne możliwości
rozumowania. Nie mówiąc już o wszechobecnych nawiasach ze źródłem informacji,
które w takim tekście czają się co dwa słowa i utrudniają zrozumienie. Poza
tym, przy i tak zawalonym nauką planie dnia, niestety znajdują się w nim i tak
przedmioty, które są typowymi zapychaczami czasu – takie jak informatyka (na
której uczysz się jak wstawić wykres w Word) i filozofia. Od początku studiów
postanowiłyśmy także być aktywne w praktyce – padło na koło naukowe. W kole
spędziłyśmy 5 lat naszego życia i super wspominamy ten czas, poznałyśmy fajnych
ludzi i poszerzyłyśmy horyzonty w projektach naukowych i na konferencjach. No
dobra, przetrwałyśmy pierwszy rok, co sprawiło, że byłyśmy psychologami w 20%
(tak, liczyłyśmy to co semestr).
Drugi rok minął pod znakiem królowej nauk, czyli w
naszym przypadku – statystyki. Później doszła do tego jeszcze psychometria,
która dla humanisty też jest ciężkim orzechem do zgryzienia. Nigdy nie
pomyślałybyśmy, że na psychologii znajdą się takie przedmioty. Tak naprawdę
przez pierwsze 2,5 roku studiów poznawaliśmy podstawy psychologii z każdej
dziedziny, a dopiero później wybieraliśmy specjalność (w naszym przypadku
psychologia kliniczna z neuropsychologią). Psychologia to studia jednolite
magisterskie, dlatego po trzecim roku nie ma obrony pracy licencjackiej, ale za
to pisaliśmy pracę proseminaryjną, która jest mini pracą dyplomową i miała nam
pozwolić na przećwiczenie pisania tekstów naukowych przed seminarium
magisterskim.
Wybrana przez nas specjalność okazała się strzałem w
dziesiątkę. Przedmioty prowadzone przez praktyków były najcenniejsze. Dużo
czasu poświęciliśmy na zagadnienia związane z neuropsychologią. Wiedza, którą
uzyskałyśmy przez te ostatnie dwa lata jest dla nas najbardziej przydatna w
pracy. Na specjalności miałyśmy możliwość brać udział w zajęciach terenowych,
które odbywały się w różnych placówkach. Głównym minusem dla nas obu, było to,
że duża część zajęć skupiała się na psychologii klinicznej dziecka – nie jest
to dziedzina, z którą wiązałyśmy przyszłość. Brakowało nam przedmiotów, które
zawierałyby dokładniejszą wiedzę w zakresie psychiatrii – przez 5 lat mieliśmy
tylko jeden wykład z tej dziedziny.
Gdybyśmy miały podsumować nasze studia powiedziałybyśmy, że różni ludzie, w różnych sytuacjach, zachowują się różnie. Sumując wszystkie nasze refleksje chciałybyśmy polecić studiowanie psychologii, jeżeli tylko czujecie, że jest to coś dla Was. Jeżeli już się zdecydowaliście to mamy dla Was jeszcze jedną radę – starajcie się działać w praktyce w trakcie studiów, warto jest doświadczyć różnych dziedzin psychologii żeby później wiedzieć w czym najlepiej się odnajdujecie. Ale to i tak wyjdzie w praniu, i wielokrotnie zmienicie zdanie.
Uff, dobrnęłyśmy do końca, chociaż było trudno! Jeżeli chcecie dowiedzieć się o nas więcej, sprawdźcie kto za tym stoi.
Bedzie co wspomniać, gratuluję podjęcia kroków w kierunku psychologii, przeprowadzki itd. wiem jakie to trudne podjąć decyzję i przeorganizować całe swoje życie.
OdpowiedzUsuńPsychologia to bardzo istotna dziedzina, która w Polsce jeszcze nie jest doceniana. A przecież to ważna nauka, czerpiąca chociażby właśnie z biologii, większość myśli, że to nauka czysto humanistyczna. Szkoda jednak, że tak mało mieliście na temat psychiatrii. Ogólnie mam nadzieję, że psychologia i psychiatria w Polsce będzie się rozwijać. :)
OdpowiedzUsuń