Poprzez angażowanie się w wolontariat na rzecz osób chorych psychicznie, praktyki na oddziale dziennym psychiatrycznym oraz moją pracę poznałam wielu różnorodnych pacjentów. Część z nich zmaga się z depresją, schizofrenią, zaburzeniami lękowymi, inni cierpią na chorobę Alzheimera, stwardnienie rozsiane czy też zaburzenia neuropsychologiczne po incydencie mózgowym. W pracy z tak szerokim zakresem schorzeń zawsze znajdą się pacjenci, z którymi łatwiej jest nawiązać kontakt oraz ci, którzy stają się dużym wyzwaniem w pracy terapeutycznej. Przez czas, który wykorzystałam na zbieranie doświadczenia zawodowego zauważyłam, że z pewną grupą pacjentów pracuje mi się po prostu ciężko. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, dlaczego tak jest oraz co robić żeby to poprawić.
O jakim typie pacjenta mówię? Przede wszystkim o osobach podważających kompetencje psychologa oraz rozhamowanych. Miałam okazję pracować z osobą, która cierpiała na urojenia prześladowcze. Nie potrafiła zrozumieć, że ktoś ma dobre intencje, wszędzie doszukiwała się spisku i zarzucała pracownikom brak kompetencji. Potrafiła powiedzieć ''Skoro jest Pani psychologiem proszę mi podać w procentach, ile osób chorych na schizofrenię zdrowieje pod wpływem psychoterapii” lub ''Czym dla Pani jest depersonalizacja i derealizacja?” Trzeba przyznać, że tego typu pytania są bardzo szczegółowe. Początkowo próbowałam na każde z nich odpowiadać dokładnie, rozmowa polegała mniej więcej w ten sposób, że ja odpowiadałam na dany temat, a pacjent i tak próbował znaleźć jakąś lukę w mojej wiedzy, żeby tylko zarzucić mi brak umiejętności. Muszę przyznać, że takie rozmowy wysysały ze mnie sporą część energii, po powrocie z pracy siadałam do laptopa i szukałam informacji na tematy, które poruszaliśmy żeby tylko nie złapać się na niewiedzy. I wiecie co? Nie da się wiedzieć wszystkiego o wszystkim. Niby to takie oczywiste, ale żeby to zrozumieć musiałam się sporo namęczyć. Postanowiłam, że zmienię sposób prowadzenia rozmowy z tym pacjentem. ''Dużo czytałem o lekach, mają mnóstwo skutków ubocznych jaka w ogóle jest skuteczność psychotropów wg najnowszych badań?” Zamiast brania całej odpowiedzialności na siebie i szukania po nocy badań naukowych skupionych na skuteczności leków psychiatrycznych odpowiadałam ''Dobre pytanie, też mnie to interesuje, może na następne spotkanie znajdzie Pan jakieś informacje na ten temat?”. Tego typu zmiana ułatwiła mi pracę z tą osobą. Myślę, że takie odbijanie piłeczki w pytaniach jest ciekawe, ponieważ można przez to poznać opinię pacjenta odnośnie danej sytuacji, a później ewentualnie korygować pojawiające się błędy poznawcze. Na pytanie ''Czym jest depersonalizacja?” warto odpowiedzieć ''To bardzo ciekawe zjawisko, gdzie Pan o nim usłyszał?” zamiast tłumaczyć książkowo na czym polega. Przy pracy z pacjentem roszczeniowym ważne są również granice. Pewne zasady, których od początku należy się trzymać. Każdy człowiek posiada swoją strefę komfortu, jeżeli ktoś ją przekracza pojawia się w nas mnóstwo negatywnych emocji. Dlatego tak ważne jest, aby w pracy terapeutycznej o tym pamiętać. Jeżeli pacjent zadaje pytanie, które wykracza poza twoje umiejętności po prostu to powiedz. ''Dlaczego lek X jest lepszy od leku Y, skoro obydwa mają podobny skład? - Nie jestem psychiatrą tylko psychologiem. Możemy porozmawiać o Panu/Pani, jeżeli jest taka potrzeba, natomiast to pytanie warto zadać specjaliście”. Wspominając o szanowaniu granic mam również na myśli wyznaczanie na rozmowę konkretnych ram czasowych, niepodawanie swoich danych osobistych, jeżeli pacjent podnosi głos i stosuje agresję słowną komunikowanie mu, że możemy porozmawiać, jeśli się uspokoi w innym wypadku rozmowa zostanie przerwana. Dla mnie pomocne jest ustalenie wspólnie z takimi osobami kontraktu na początku spotkań, wtedy w tego typu sytuacjach można się do niego odnieść. Jeżeli nie stworzymy kontraktu bezpośrednio z pacjentem warto pamiętać o regulaminie placówki, w której pracujemy. Często w takich dokumentach również są punkty, na które możemy się powołać. Taka dokumentacja bardzo dobrze sprawuje się w odniesieniu do osób, które w wyniku swojej choroby muszą mieć jasno określone zasady funkcjonowania w danym ośrodku.
Kolejnym trudnym typem pacjenta są dla mnie osoby rozhamowane, często seksualnie, skracające dystans zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Tutaj praca terapeutyczna znów opiera się na ustaleniu zasad oraz na zwracaniu uwagi na granice między psychologiem a pacjentem. Skracanie dystansu często sprowadza się do traktowania psychologa jako koleżanki, córki, wnuczki etc. I niby to też jest oczywiste, że należy komuś uświadomić jaką rolę się pełni w danej placówce, ale dla mnie było to niezręczne. Zastanawiałam się jak to powiedzieć, żeby nie zabrzmiało niemiło. ''Dzień dobry, jestem tutaj psychologiem a nie Pani koleżanką” – trzeba przyznać, że brzmi to co najmniej nieprzyjemnie. Do tej pory jest to kwestia, nad którą muszę się zastanawiać, ale w tym przypadku również można się odwołać do systemu, który panuje w ośrodku. Kiedy powiesz ''Pani X, w tym miejscu wszyscy zwracamy się do każdej osoby na Pan/Pani” to brzmi to trochę lepiej. Osoby rozhamowane często mają trudności z zachowaniem powagi, trzeźwą oceną sytuacji, chcą pierwsze się wypowiadać, pierwsze schodzą na stołówkę, chociaż obiad nie jest jeszcze gotowy i zdarza się, że nie potrafią ocenić czy dane zachowanie jest adekwatne do sytuacji. Warto im to uświadamiać, jeżeli podczas zajęć wtrącają się komuś w wypowiedź natychmiast należy reagować. Z czasem same będą zauważać swoje błędy i bardziej świadomie do nich podchodzić. Dla osób, które wszystko chcą robić jako pierwsze dobrym rozwiązaniem jest ustalenie z nimi, że na przykład podczas zajęć mogą się wypowiadać, ale jako drugie w kolejności.
Praca z osobami rozhamowanymi czy też podważającymi kompetencje jest trudna. Zwłaszcza jeśli dopiero wdrażamy się w zawód psychologa, zdarza się, że pacjenci potrafią nas zawstydzać, obrażać, wprowadzać w niezręczne sytuacje. A to, że nie wiemy jak zareagować jest całkowicie okej. Z czasem udaje się wypracować system pracy z taką osobą. Jest to często długi i nieprzewidywalny proces, ale taki ma być. Często jest tak, że pomimo naszych starań dana osoba może nas nie polubić, wciąż podważać nasze umiejętności, ale musimy też pamiętać, że zachowanie tego typu może wynikać z choroby. Poza tym, jeśli wciąż do was przychodzi to też o czymś świadczy, może was nie lubić, ale prawdopodobnie taka rozmowa coś jej daje. Podkreślałam to już w poprzednim artykule i pewnie będę podkreślać jeszcze wiele razy, ale praca nad sobą jest niezwykle ważna, jeśli chcemy czuć się pewnie w swoim zawodzie. Żeby zaznaczać swoje granice w pracy z pacjentami po pierwsze trzeba je znać a po drugie szanować. Jednym słowem asertywność – warto o nią zadbać. Pamiętajmy również o przepracowaniu swoich emocji. Nikt nie jest robotem, zwykle rozmowy z pacjentami wzbudzają sporo emocji – rozmawiajmy o nich. Na pewno praca z osobami chorującymi psychicznie dostarcza wielu wyzwań, nie każdy pacjent będzie chętnie uczestniczył w zajęciach, poradnictwie psychologicznym czy innych formach pomocy, ale z każdym warto spróbować nawiązać relacje i pamiętać, że nie musi być idealna. Czasami zwykłe wysłuchanie i poświęcenie komuś uwagi daje więcej niż niejedna rozmowa.
Praca z takimi ludźmi musi być bardzo trudna, ale myślę że też ciekawa. Podziwiam!
OdpowiedzUsuńPodzziwiam osoby pracujące z takimi ludźmi :)
OdpowiedzUsuńTrudna i odpowiedzialna praca.
OdpowiedzUsuń