27 października

Obrona. I co dalej?



Już w IV klasie szkoły podstawowej wiedziałam, że chcę zostać psychologiem. Wtedy moje wyobrażenie psychologa pokrywało się w zasadzie wyłącznie z zawodem psychoterapeuty. W związku z tym na długich przerwach spędzałyśmy z koleżankami czas na zabawie w psychologa - dziewczęta wymyślały “dorosłe” problemy i opowiadały o swoich rodzinach, a ja starałam się te problemy rozwiązywać. Dopiero wiele lat później moja wiedza dotycząca zakresu możliwej działalności psychologów wyewoluowała, ale dopiero życie zweryfikowało te moje wyobrażenia. I w dużej mierze je zmieniło.

Po pierwsze – czy łatwo jest znaleźć pracę jako psycholog? Odpowiedź jak zwykle brzmi: zależy. Na pewno łatwo jest znaleźć pracę na część etatu lub na umowę zlecenie, która nie jest szczególnie wysoko opłacana. Schody zaczynają się, kiedy chcesz mieć w jednej pracy cały etat, a możliwość uzyskania wysokiego wynagrodzenia to już nie tylko schody, ale praktycznie Mount Everest. I mówię tu oczywiście o pomocowo-klinicznej psychologii, bo właśnie taką się zajmuję.

Moją pierwszą pracą – i wiem, że jest to działka w której spora ilość psychologów stawia pierwsze kroki po studiach – była posada psychologa w usługach opiekuńczych. Dostałam tam możliwość wyrobienia kilkudziesięciu godzin w miesiącu, a moja praca polegała na świadczeniu pomocy dla potrzebującej tego rodziny. I wszystko byłoby ok, gdyby nie była to codziennie jedna i ta sama rodzina, z którą spędzałam czas 3 godziny dziennie od poniedziałku do piątku. Trudno było określić moją rolę w tej pracy – bo była i pomoc w łagodzeniu konfliktów, i poradnictwo, ale poza tym tez wypełnianie mojemu głównemu podopiecznemu wolnego czasu. I trochę się w tej pracy gubiłam. Poza tym ze względu na niewielką liczbę godzin pracowałam jednocześnie w gastronomii. Biorąc to wszystko pod uwagę ucieszyłam się, kiedy dostałam nową propozycję pracy.

I wtedy właśnie zaczęła się moja roczna przygoda z seniorami. W tym czasie prowadziłam głównie zajęcia grupowe: psychoedukację, trening funkcji poznawczych, relaksację. Byłam także koordynatorem dwóch klubów seniora. W tym miejscu pracowałam również jako terapeuta zajęciowy (pomimo tego, że niekoniecznie byłam zainteresowana tego typu pracą i nie miałam wystarczającej wiedzy w zakresie zajęć plastycznych, a głównie takich ode mnie wymagano). Także tamten rok był dla mnie bardzo intensywny – pełniłam kilka ról, codziennie prowadziłam zajęcia z inną grupą seniorów, każda placówka była w innej części miasta. Dużą trudność w tej pracy sprawiało mi ogarnianie spraw organizacyjnych wynikających z koordynacji klubów – konieczne było robienie przetargów, zamówień i różnych innych papierologicznych spraw, niezbędne okazało się odświeżenie wiedzy dotyczącej Excela, chociaż szczerze go nienawidzę! Z drugiej strony praca z ludźmi z innego pokolenia była dla mnie bardzo wartościowa, pozwalała nabrać innej perspektywy w wielu sprawach, a jednocześnie ja mogłam wpuścić powiew świeżości do ich sposobu postrzegania świata.

Równolegle do pracy z seniorami pracowałam w dziennym ośrodku dla dzieci i młodzieży ze złożoną głęboką niepełnosprawnością. Bardzo lubiłam tę pracę, chociaż była ona specyficzna i mocno odbiegała od mojego wyobrażenia zakresu obowiązków psychologa. Poza prowadzeniem terapii indywidualnej i grupowej dla podopiecznych, moim zadaniem była również pomoc w wypełnianiu podstawowych potrzeb, takich jak karmienie, czy przewijanie. To był mój pierwszy kontakt z osobami niepełnosprawnymi w stopniu wyższym niż lekki. Pracowałam tam krótko, ale nagromadzoną wiedzę na pewno zapamiętam na wiele lat.

No i wreszcie jestem w miejscu docelowym dla mnie, bo zawsze chciałam pracować w psychiatrii. Od 5 miesięcy jestem psychologiem w Psychiatrycznym Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym. Do moich zadań tutaj należy diagnoza, pomoc psychologiczna i prowadzenie zajęć indywidualnych i grupowych. Na pewno sporą różnicą między pracą w szpitalu psychiatrycznym, a pracą w ZOLu jest liczba rotacji pacjentów - w ZOLu pacjenci są na pobycie długoterminowym, co daje nam szansę obserwowania nie tylko zaostrzeń, ale także ich funkcjonowania w czasie remisji. Co wyróżnia tę pracę od poprzednich? Na pewno wymaga ona ciągłego pogłębiania wiedzy specjalistycznej (na studiach nie mieliśmy zbyt wielu materiałów dotyczących psychiatrii), opanowania i cierpliwości. No i noszę fartuch.

Czy jest możliwość, aby studia przygotowały nas w pełni do pełnienia zawodu psychologa? Oczywiście, że nie! Spójrzmy tylko, jak różnymi rzeczami zajmowałam się przez ostatni rok. Na pewno dodałabym do toku studiów przedmiot (może fakultatywny?) o tym, jak fizycznie zajmować się osobą niepełnosprawną – jak ją nakarmić, przenieść, jakie są trudności przy poruszaniu się z osobą na wózku po mieście. Zdecydowanie przydałoby mi się to w życiu zawodowym (i myślę, że wielu innym psychologom również). Poza tym zawsze warto poświęcać czas na wolontariaty – próbowania się w praktyce nigdy za wiele, tym bardziej że będąc wolontariuszem/praktykantem/stażystą zawsze ma się kogoś, kogo można poprosić o radę, przez co podejmując pracę nie jest się od razu rzuconym na głęboką wodę. Bo wbrew moim wyobrażeniom z czasu studiów niestety nie zawsze pracuje się z innym psychologiem, który jest w stanie w czymkolwiek pomóc, często jest się jednym psychologiem w placówce.

Skończyłam studia niewiele ponad rok temu. Przez ten czas dużo się w moim życiu zmieniło, ale wciąż mam poczucie, że muszę pracować nad sobą jeszcze wiele wiele lat, aby być wystarczająco dobrym psychologiem. A możliwe, że ta praca ma swój kres dopiero na emeryturze. Po tych wszystkich zmianach, które u mnie nastąpiły jedyne czego jestem pewna to to, że warto ryzykować i szukać nowego – lepszego, jeżeli to co tu i teraz ci nie wystarcza. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że nie ma pracy doskonałej i zawsze coś nie będzie się nam podobało (a może kiedyś w przyszłości stworzę sobie sama miejsce pracy i będzie dla mnie idealne…?). I na koniec – czym zajmuje się psycholog? To proste: wszystkim! Dlatego warto stale dbać o swój poziom asertywności i poczucia własnej wartości.

9 komentarzy:

  1. Dziękuję za ten post. Jestem teraz dokładnie w miejscu "gubię się, jestem jedynym psychologiem w placówce, rzucona na głęboką wodę, nie mam kogo się poradzić". Niedawno skończyłam studia i szczerze sama nie wiem czy wykonuję swoją pracę dobrze czy źle. W dodatku nie wiem nawet czym konkretnie moja praca jest. Bardzo potrzebowałam przeczytać to, co przeczytałam, dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wartościowy artykuł! Przede wszystkim dla osób, które, tak jak ja, utknęły na etapie "poczucia zagubienia w swojej pracy". Sama pracuję jako psycholog w placówce dla osób niepełnosprawnych intelektualnie i to czym się zajmuję w swojej pracy można ująć w jednym słowie -> wszystkim. Począwszy od terapii, a kończąc na czynnościach higienicznych, wyjściami na zakupy itd. Niestety to co jest frustrujące w takiej pracy dla psychologa to chyba to, ze z czasem już nie wiesz kim jesteś i jaką rolę w rzeczywistości tam pełnisz - psychologa? instruktora? a może opiekuna medycznego? W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, ze jesteś od wszystkiego. Jak to się mówi - nie ma lekko :-) Ale tak jak było napisane w artykule najważniejsze zeby dbać o swoje poczucie wartości i asertywność, a także nie bać się szukać nowego miejsca, ktore moze okazać się tym właściwym. Trzymam kciuki za sukcesy na Waszym blogu i życzę powodzenia. Pozdrawiam koleżanki ze studiów, E.

    OdpowiedzUsuń
  3. ktoś niedawno mi powiedział, że życie jest drogą, na której mamy wiele przystanków, które uświadamiają nam, że życie nie stoi w miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry pomysł z przedmiotem jak fizycznie zajmować się osobą niepełnosprawną. Pewnie jeszcze więcej takich byłabyś w stanie podać teraz z perspektywy czasu. Niestety podstawy programowe wielu kierunków są już przestarzałe

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny post. O poziom asertywności warto dbać, ja mam niestety z tym problem

    OdpowiedzUsuń
  6. Też planowałam zostać psychologiem, ale poszłam inną drogą :) Jednak do tej pory lubię sięgać po książki psychologiczne i różne ciekawostki uzupełniające wiedzę. Nie dostałam się na studia, ale to nie oznacza, że nie mogę studiować ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Człowiek uczy się przez całe życie, na emeryturze też, a zawód psychologa uważam za jeden z najciekawszych, powodzenia życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również od dziecka chciałam być psychologiem. Pochodzę z bardzo małej miejscowości. Niestety lęk przed wyjazdem do dużego miasta całkowicie zniwelował moje marzenia. Zaczęłam chorować na nerwicę lękową, z którą walczę do dziś. Pasja do tego tematu psychologii pozostała, życie potoczyło się trochę inaczej. Trzymam mocno za Ciebie i Twój dalszy rozwój kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś przez myśl przeszła mi psychologia, ale to nie dla mnie, podziwiam :)

    https://rilseeee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Szczerze Mówiąc , Blogger