24 listopada

Czy introwertyk może być dobrym psychologiem?



Mówi się, że okres pandemii to idealny czas dla introwertyków. Ale kim tak naprawdę oni są? Odwołując się do jednej z najpopularniejszych teorii osobowości Costy i McCrae’a ekstrawertycy cechują się towarzyskością, asertywnością, aktywnością, poszukiwaniem nowych doznań i doświadczaniem pozytywnej emocjonalności, a introwertycy… nie wykazują wyżej wymienionych zachowań. Oczywiście w bardzo dużym uproszczeniu – w końcu tu i tu mówimy o osobowości „w normie”, czyli niezależnie od tego, jakie masz natężenie cech w tym wymiarze, to i tak jest ok (chyba, że chcesz coś w sobie zmienić i konstruktywnie nad tym pracujesz, to też super). No i dochodzimy do jednej z najważniejszych rzeczy. Napisałam wcześniej o natężeniu danego zespołu cech, co oznacza, że mało jest osób, które są w 100% intro- lub ekstrawertykami, większość z nas jest „gdzieś pośrodku”. I ja także, ale jednak trochę bliżej mi do bycia introwertykiem.

Kiedyś wydawało mi się, że psycholog-introwertyk to nie jest najlepsze połączenie. Bo czy psycholog nie powinien wychodzić naprzeciw pacjentom, być przebojowy, zawsze uśmiechnięty, zarażać innych dobrą energią i optymizmem? Ależ oczywiście, że może taki być, jeżeli już wyjściowo posiada taką osobowość. Wydaje się również, że w niektórych gałęziach psychologii większe natężenie ekstrawersji jest bardzo przydatne, np. jeżeli chcesz zostać coachem, prowadzić treningi grupowe. Ale pamiętajcie, że ja ze swoim nieco introwertycznym nastawieniem pracuję z pacjentami cierpiącymi na choroby psychiczne. I jak się okazuje to naprawdę niezłe połączenie – często pacjent (np. lękowy, depresyjny) potrzebuje dużej przestrzeni, sporej ilości ciszy w rozmowie aby się uzewnętrznić, czasem trzeba dostosować się do naprawdę wolnego toku konwersacji aby chory poczuł się w niej bezpiecznie, więc tutaj nie muszę ze sobą walczyć, aby być cicho i trochę bardziej w tle, bo to dla mnie naturalne.

Introwertyzm budzi jednak trochę problemów. Po pierwsze asertywność jest cechą typową dla ekstrawertyków, a jednocześnie szalenie ważną dla psychologa. I jasne, że da się wyćwiczyć zachowania asertywne. W ciężkich bólach ćwiczę się w tym od czasu podjęcia pracy w zawodzie i osiągnęłam zadowalający poziom, więc wiem, że jest to możliwe. Tutaj warto przypomnieć, czym w ogóle jest asertywność, bo myślę, że wiele osób utożsamia ją z umiejętnością odmawiania, która jest tylko częścią asertywności. Moja definicja tego pojęcia to „Wiem czego chcę, więc potrafię wyznaczyć granice i dbam, aby nikt ich nie przekraczał, jednocześnie pamiętając o granicach innych ludzi i szanując je”. Proste, ale trudne do osiągnięcia. I nawet kiedy już potrafię zachować się w sposób, który mnie zadowala (wiadomo, że zawsze można coś poprawić), to nie jest to dla mnie naturalne zachowanie, co sprawia, że wyczerpuje to strasznie moją energię. Często jest tak, że przeprowadzę z pacjentem (lub kimkolwiek innym) rozmowę, która wymagała ode mnie aktywnego dbania o granice i po niej potrzebuję odpoczynku. Ale to, że rozumiem, że potrzebuję odpoczynku i przyznawanie sobie tego czasu bez wyrzutów sumienia to też dbanie o swoje granice i szacunek do siebie samego, więc jak mi się to wszystko uda to jestem z siebie podwójnie dumna. I wy też z siebie bądźcie, jak się wam udają małe rzeczy.

Innym wyzwaniem w pracy psychologa jest prowadzenie zajęć grupowych. Wierzcie lub nie, ale wymaga to dużego nakładu energii, chociażby jeżeli chodzi o głośność mówienia. W najgorszym przypadku miałam na psychoedukacji 60 pacjentów, w tym ochotników z przymusu (czego nie popieram, ale z różnymi wyzwaniami spotkacie się w pracy). Zazwyczaj na takich zajęciach jest ok 20-30 osób i nawet wtedy bywa trudno – wyobraźcie sobie, że ogólnie prowadzenie grupowych zajęć jest dla was wyzwaniem, a dodatkowo w trakcie słyszycie nieprzychylny komentarz od pacjenta, który jest aktualnie w gorszym stanie psychicznym i musicie od nowa zapanować nad sobą (przede wszystkim!) i nad grupą, aby wasz scenariusz nie legł w gruzach. Tutaj mała rada – jeżeli będziecie mieli możliwość przedstawienia jakiejkolwiek prezentacji w trakcie studiów, to róbcie to, a nie wypychajcie na środek koleżanki, bo naprawdę zaprocentuje wam to w przyszłości. Też strasznie stresowałam się przed występowaniem przed grupą jeszcze kilka lat temu, a teraz to dla mnie część mojej pracowej rutyny.

Chciałabym, abyście z tego artykułu wyciągnęli ważną puentę – niezależnie od tego, czy jesteś bardziej introwertykiem, czy ekstrawertykiem, w pracy psychologa jest ważne (i ogólnie w życiu, więc to ważne dla każdego, kto to czyta) bycie autentycznym. Ile czasu da się udawać kogoś innego? Pewnie zależy od twojej determinacji, ale i tak prędzej czy później się wypalisz, a inni będą czuli podświadomie, że gdzieś jest drugie dno.

4 komentarze:

  1. Świetny tekst :) Od pewnego czasu odkrywam, że introwertyzm to wcale nie taką wada, jak może ludziom sie wydawać. Co więcej, introwertycy też mogą świetnie radzić sobie w różnych dziedzinach życia. I tu przedstawiasz to idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę, że każdy może być psychologiem bez względu na charakter. Trzeba to lubić i czuć

    OdpowiedzUsuń
  3. W punkt, bardzo ładnie opisane czym jest asertywność: "Wiem czego chcę, więc potrafię wyznaczyć granice i dbam, aby nikt ich nie przekraczał, jednocześnie pamiętając o granicach innych ludzi i szanując je"/// Myślę, że gdy psycholog ma wiele cech introwertyka, to zaleta (zwłaszcza umiejętność słuchania, a nie ciągłego przerywania). Tak, zgadzam się asertywność warto ćwiczyć cały czas i to w wielu różnych zawodach.

    OdpowiedzUsuń
  4. A osoby, ktore maja trudnosci w nazwiazywaniu kontaktow i prowadzeniu rozmowy? Jestem swietnym sluchaczem, zauwazam rozne stany emocjonalne ludzi wokol mnie, mam duze zasoby empatii, ale wlasnie trudnosci socjologiczne. Cale dziecinstwo powtarzano mi zebym nie byla taka ciekawska, wiec trudno mi poglebiac rozmowe, ja prowadzic...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Szczerze Mówiąc , Blogger