08 grudnia

Psycholog po godzinach




Rozpoczynając swoją przygodę z psychologią nie zastanawiałam się jak bardzo (i czy w ogóle) wpłynie to na moje życie poza pracą. W końcu nadal jestem sobą, tylko zyskałam specjalistyczną wiedzę, którą mogę wykorzystać w praktyce. W związku z tym reakcje niektórych osób na to, jaki zawód wykonuję były dla mnie zaskoczeniem.

Zacznę od bezproblemowych ludzi, których napotykam na swojej codziennej drodze. To osoby, które rozumieją, że psycholog to taki sam zawód, jak każdy inny i że rolę psychologa pełnię głównie w pracy, a po godzinach z niej wychodzę. Ważne jest też, aby pamiętać, że nie istnieje psycholog „od wszystkiego” - jeżeli aktualnie pracuję z osobami w średniej i później dorosłości z chorobami psychicznymi i demencją, to oczywiste jest, że mam mniejszą wiedzę w zakresie poradnictwa zawodowego, problemów wieku dziecięcego, czy psychologii pracy. Nie da się wiedzieć wszystkiego o każdej sferze życia, dlatego musimy się na coś zdecydować. Całe szczęście takich osób jest większość, ale niestety jest także mniejszość, która potrafi nieźle dać w kość.

Pierwszą taką grupę tworzą osoby, które oczekują, że jeżeli jesteś psychologiem, powinieneś być gotowy świadczyć profesjonalne poradnictwo zawsze i wszędzie, najlepiej za darmo, bo przecież tylko rozmawiacie. Są to np. użytkownicy social mediów piszący do psychologów lub fanpage’y związanych z psychologią na Facebooku/Instagramie z opisem problemu i prośbą o pomoc. Przytrafiło mi się to niestety nawet na prywatnym koncie. Nieraz zdarzyło się również, że nowopoznana osoba (np. na domówce), zaraz po tym jak dowiedziała się, że jestem psychologiem (lub wcześniej, że studiuję psychologię), zaczęła opowiadać o intymnych informacjach ze swojego życia z prośbą o radę. I możecie uznać, że jestem okrutna, ale zwykle wtedy odmawiam. Spójrzcie na to z innego punktu widzenia – czy naprawdę da się nawiązać w takich warunkach prawdziwą relację pomocową – np. będąc na imprezie i znając się prywatnie? Albo przez kilka wymienionych wiadomości na messengerze? Moim zdaniem nie, już w ogóle pomijając fakt, że tracimy obiektywną perspektywę w przypadku rozważania problemu naszych znajomych. Inną bardzo ważną sprawą jest fakt, że bycie psychologiem to moja praca, która wymagała wielu lat nauki i pracy nad samą sobą, więc logiczne jest, że oczekuję za nią wynagrodzenia.

Oczywiście każdy kij ma dwa końce, co oznacza że istnieje jakaś grupa osób (całe szczęście niewielka), które przestają w ogóle mówić o sobie, kiedy dowiadują się, jaki mam zawód. Są to ludzie, którzy obawiają się, że psycholog może dowiedzieć się o nich więcej, niż przeciętny rozmówca. Niestety tutaj muszę wszystkich mających takie podejście rozczarować – psycholog nie czyta w myślach i wie tyle, ile mu o sobie powiecie. Oczywiście, że jesteśmy bardziej wyczuleni na delikatne sygnały ze strony klienta/pacjenta, czyli na mowę ciała, ton głosu, kontakt wzrokowy itp., ale właśnie tutaj trzeba podkreślić, że ma to miejsce w pracy. Prowadzenie rozmowy na tym poziomie pochłania sporą ilość energii i naprawdę nie czuję potrzeby, aby analizować w ten sposób każdą wypowiedź. Także naprawdę możecie rozmawiać normalnie, nie stawiamy w międzyczasie diagnoz.

I na zakończenie chciałabym zaznaczyć, że to oczywiste, że psycholog ma dookoła siebie bliskie osoby, z którymi rozmawia o poważnych problemach. Tylko że wtedy jest to relacja koleżeńska i działa w dwie strony – to znaczy, że oboje opowiadają o sobie i swoich przeżyciach, nie ma w tym układzie profesjonalisty i klienta. Pamiętajcie, że psycholog prywatnie to też zwyczajny człowiek i że poza pracą potrzebuje czasu na odpoczynek. A jeżeli jesteście psychologami lub studentami psychologii – dbajcie o siebie i o swoje granice, żeby uniknąć szybkiego wypalenia.

6 komentarzy:

  1. Dobrze powiedziane - psycholog po godzinach też ma prawo do odpoczynku

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że po pracy należy się odpoczynek. Nie ważne co się robi w życiu i kim się jest. :)Trzeba znaleźć tą równowagę o którą nie jest łatwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja znam podobne zjawisko, ale od drugiej strony - ktoś kto studiuje/pracuje jako psycholog stawia wszelkie swoje opinie dotyczące uczuć, ludzi, sytuacji powyżej jakichkolwiek odczuć/zdań rozmówcy, bo "to on wie jak to jest i studiował psychologię" ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A jak wygląda sytuacja w kontaktach z rodziną? Czy jesteście teraz inaczej odbierane? Jak postrzegają wasze porady?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o kontakty z rodziną, to wyjaśnienie dlaczego dla rodziny nie jesteśmy psychologami wystarczyło w naszym przypadku i patrzą na nas podobnie jak przed studiami. Oczywiście, że czasem pojawiają się prośby o polecenie specjalisty, ale jest to jak najbardziej ok.

      Usuń
  5. Niestety są takie osoby, które myślą, że jak jesteś psychologiem to jesteś nim 24 godziny na dobę. Nie masz swoich problemów i swojego życia. To wbrew pozorom trudny zawód.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Szczerze Mówiąc , Blogger