02 lutego

Czy stres może przekładać się na kilogramy?



Ostatni czas jest bogaty w wiele silnych emocji, sytuacja pandemiczna nie sprzyja pozytywnym myślom, a już na pewno nie pomaga w utrzymaniu naszej kondycji psychicznej na zdrowym poziomie. Czujemy się zmęczeni, przestraszeni a nawet wściekli na to, co dzieje się wokół nas. Izolacja społeczna, brak większej aktywności poza domem, ciągła niepewność i chaos są idealnymi warunkami do utrzymywania się złego samopoczucia oraz przeżywania chronicznego stresu. Wszelkie ograniczenia związane z zahamowaniem aktywności fizycznej sprzyjają dodatkowym kilogramom, jednak czy tylko to wpływa na naszą wagę?

Może znacie ten stan kiedy, wydaje wam się, że przez ostatni rok powróciliście do złych nawyków żywieniowych albo zamawialiście więcej niezdrowego jedzenia w porównaniu z czasem sprzed pandemii? Pytanie brzmi skąd to się wzięło? Mamy więcej czasu i dlatego skupiamy się głównie na jedzeniu? Chcemy sobie wynagrodzić te wszystkie ograniczenia? A może pracujemy zdalnie i nie mamy czasu gotować zdrowego obiadu, więc łatwiej nam zamówić coś z dowozem? Po części tak, ale musimy też wspomnieć o czymś jeszcze – stres. Zauważcie, że ostatni rok był totalnym armagedonem jeśli chodzi o emocje. Każdy z nas podchodzi do tego co się dzieje w sposób indywidualny, niektórzy się mocno przejmują, inni mniej a jeszcze inni nieświadomie wyładowują napięcie emocjonalne w przeróżny sposób np. zajadają emocje.

Jan Strelau (znany polski psycholog) zdefiniował stres jako nieprzyjemne odczucia przejawiające się lękiem, strachem, bezsilnością, złością a nawet agresją. Brzmi znajomo? Łatwo zauważyć, że są to emocje, które aktualnie gotują się w nas od bardzo długiego czasu. Jednak dlaczego część ludzi reaguje na stres jedzeniem? Głównie z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że nasz organizm myli reakcję emocjonalną z uczuciem głodu, a drugi mówi o tym, że nie znamy konstruktywnych sposobów rozładowania napięcia. Jednak na początku zajmijmy się pierwszym mechanizmem. O tym, czy jesteśmy głodni czy już najedzeni informuje ośrodek głodu i sytości, który znajduje się w naszym mózgu a dokładniej w podwzgórzu. Skąd bierze takie informacje? Analizuje objawy płynące z naszego ciała (np. ucisk w żołądku – jestem głodny!). Teraz wystarczy, że zastanowimy się nad tym, w jaki sposób odczuwamy stres. Każdy z nas reaguje inaczej na sytuacje stresogenne, ale do objawów należy na przykład wcześniej wspomniany ucisk w żołądku i ogólne napięcie organizmu! Dlatego nasz mózg czasami myli objaw stresu z głodem, a my sięgamy wtedy po jedzenie, chociaż tak naprawdę nie jesteśmy głodni. No dobra, a o co chodziło z tym rozładowaniem napięcia? Każdy człowiek wykształcił swoje wzorce radzenia sobie z silnym napięciem. Niektóre są konstruktywne inne mniej. Zajadanie emocji też jest jednym z takich sposobów, jednak gdy przyjmujemy zbyt dużą liczbę kalorii na dzień i czujemy, że wcale nam to nie pomaga mamy do czynienia z niekonstruktywnym radzeniem sobie ze stresem. Jeżeli nasz organizm interpretuje stres jako głód dochodzi do wzrostu spożywania pokarmów, natomiast jeżeli interpretuje go jako emocję jest większa szansa na to, że napięcie zostanie rozładowane.

Jedzenie może też kojarzyć się z nagrodą, czyli czymś przyjemnym. Jak przeczytam jeszcze 10 stron skryptu, to zjem mojego ulubionego batona; Zdana sesja? Okej w takim razie idziemy na pizze!; Beznadziejny dzień? Może chociaż ulubione ciastka uratują sytuację. Skoro jedzenie kojarzy się z czymś przyjemnym no to czemu sobie nie pozwolić na kilka chipsików – zwłaszcza biorąc pod uwagę te wszystkie obostrzenia i dość pesymistyczną perspektywę najbliższej przyszłości. Ogólnie chciałabym Wam podkreślić, że totalnie nie chodzi mi o to, że powinniśmy już całkowicie zaprzestać jedzenia mniej zdrowych rzeczy i żywić się jedynie marchewką i sałatą – nie. Jeżeli zamówienie kebaba poprawi Ci dzień, to jak najbardziej zamów go! Tutaj chodzi mi o regularne przyjmowanie zbyt dużej ilości posiłków w reakcji na stres. W tym wypadku po zjedzeniu pokarmu czujemy się lepiej tylko przez chwilę, a później pojawia się poczucie winy i wstydu. Po jakimś czasie znów odczuwamy napięcie emocjonalne i po raz kolejny odwołujemy się do jedynego znanego przez nas sposobu na odreagowanie – odwiedzamy naszą lodówkę.

A na koniec jedna bardzo ważna rzecz. Bądźmy dla siebie wyrozumiali – zwłaszcza teraz. Złe samopoczucie u części osób wynika między innymi z tego, że ich waga wzrosła podczas pandemii. W tej sytuacji to całkowicie normalne. Ciągle słyszymy komunikaty, aby zostać w domu, część z nas pracuje zdalnie, aktywności poza domem również są bardzo ograniczone więc naturalną konsekwencją jest spalanie mniejszej ilości kalorii. Warto zadać sobie w tym przypadku pytanie na co mam wpływ? Na pewno możemy zmobilizować się do częstszych spacerów, warto również zaplanować swój dzień, a jeżeli mamy trudności z częstym podjadaniem zaplanować także posiłki, które będziemy przyjmować lub wyeliminować z pola widzenia wszelkie przekąski poukrywane w szafkach. Zwrócimy również uwagę na to czy podczas jedzenia skupiamy się na nim, czy też nasza uwaga jest rozproszona (np. oglądamy przy jedzeniu serial) – jest to bardzo ważne, jeżeli chcemy utrzymać naszą wagę, dlaczego tak jest? Zerknijcie na mój wcześniejszy artykuł o gastrofizyce - https://www.szczerze-mowiac.pl/2020/10/zastanawiaes-sie-kiedys-dlaczego-ta.html tam znajdziecie wyjaśnienie. Zastanówcie się również, co mogłoby Wam jeszcze pomóc w rozładowaniu napięcia emocjonalnego oprócz jedzenia. Czasami trzeba znaleźć taką czynność, popróbować czegoś nowego. Ja ostatnio odkryłam, że fajnym pomysłem jest nauka gry na kalimbie – wiem, brzmi tajemniczo, ale polecam sprawdzić ten instrument – nie pożałujecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Szczerze Mówiąc , Blogger